Pospolite i wykwintne, czyli czego nie wiemy o Biesach i Czartach.
Pradawny archetyp zła zakorzeniony jest we wszystkich kulturach popularny do dziś. Oparłszy się nawet taranowi chrześcijańskiego marketingu, trwa na swej pozycji niewzruszony od zawsze. Jakżeby można go usunąć z ludzkiej świadomości, nie niszcząc przy okazji dobra. Ludzie, ze swoją romantyczną naturą potrzebowali symboli wzniosłych i poruszających ich do głębi. Nic tak nie burzy równowagi i nie wywołuje emocji z gatunku najmocniejszych, jak strach. Strach na serio, ale i strach dla zabawy i rozrywki. Tak więc Bies lub Czart, nieważne jak go nazwiemy, cieszy się niesłabnącą popularnością.
Bies przybierał wiele postaci. Wyobrażano go sobie jako kudłatą bestię, koniecznie z rogami, kopytami i ogonem. Często powtarzanym motywem wyobrażeń jest chromanie. Biesy często kulały na jedną nogę. W mitologii słowiańskiej istniał mit o walce stoczonej z jednym z bóstw, po której Czart został strącony z niebios na ziemię i uległ wypadkowi. Opowieść została przejęta przez kościół i przedstawia Diabła jako upadłego anioła zrzuconego z wysokości pańskich na ziemię. Po wypadku przylgnęło do niego, używane zamiennie, miano Kusy.
Uniwersalizm pojęcia, kryjącego się pod postacią Czarta, powoduje szeroki zasięg kultu. Choć nazwy bywają różne, to atrybuty, zwyczaje i legendy niosą ze sobą to samo ziarno, z którego wyrasta to samo ziele.
Szukając znaczenia imienia, należy zajrzeć do starosłowiańskich pokładów języka. Tam istniało słowo bĕsъ oznaczające bliżej nieokreślone zło, przestrach i atawistyczne lęki.
Zadaniem Biesa było zagnieżdżenie się w człowieku i powodowanie nim. Ofiara zachowywała się zwykle odmiennie od reszty lokalnej populacji, hurtowo zwracając na siebie uwagę. „Zbieszony” – tak mówiono o ofierze Czarta. Praktyczna diagnoza w wydaniu ludowym w ten sposób tłumaczyła wszelkie zaburzenia psychiczne w naturze ludzkiej.
Czart nadawał się również do pilnowania zakopanych skarbów. Stare zamkowe lochy miewają do dziś na etacie wysłużonego Diabła. Dobrym i szeroko znanym przykładem jest Łęczyca ze swoim Borutą.
Wiara w Biesy, jak kilka innych kultów oparła się wymazaniu przez kościół chrześcijański. Nazwa uległa nieznacznej modyfikacji, ale idea w całości pozostała niezmieniona. Z pewnością powodem był głęboki fundamentalizm istoty zła, w pojmowaniu której niewiele da się zmienić. Nomenklatura chrześcijańska zaczęła używać zamiennie, dla starych imion Bies i Czart, nowego miana Diabeł. I w ramach dyskredytacji starych bogów mógł być nazywany też Welesem.